Tłumaczenie nazw własnych nie dla każdego tłumacza jest prostym zadaniem. Zanim

Tłumaczenie nazw własnych nie dla każdego tłumacza jest prostym zadaniem. Zanim tłumacz dokona jakiegoś wyboru, często długo się zastanawia, co zrobić z nazwami własnymi – przetłumaczyć je czy zostawić w wersji oryginalnej? Z takim dylematem spotkali się tłumacze serii książek o Harrym Potterze, którzy w zależności od języka, na który przekładali powieści, wybrali różne strategie tłumaczeniowe.

Tłumaczenie nazw własnych w Harrym Potterze

Strategie tłumaczeniowe

Istnieją dwie najpopularniejsze strategie służące do przekładu nazw własnych. Są to:
• Domestykacja: strategia tłumaczeniowa, która ukierunkowana jest na kulturę docelową, a więc często nazwy własne oraz elementy kulturowe są tłumaczone w taki sposób, aby były jak najbliższe realiom odbiorcy.
• Egzotyzacja: strategia tłumaczeniowa, w której tłumacz stara się zachować jak najwięcej z oryginału. Przekład jest wierny kulturze, w której powstał dany tekst, a więc często nazwy własne oraz elementy kultury nie są zmieniane.

Wybór strategii tłumaczeniowej zależy w dużej mierze od tłumacza oraz od praktyki danego wydawnictwa. Obie metody mogą przynieść dobre rezultaty, jeśli są stosowane konsekwentnie
i w przemyślany sposób.

Tom Marvolo Riddle, Tom Orvoloson Riddle, a może Tom Elvis Jeduzor?

W polskiej wersji językowej Andrzej Polkowski zastosował strategię egzotyzacji, a więc starał się trzymać jak najbliżej wersji oryginalnej. Tymczasem Jean-François Ménard, w przeciwieństwie do Polkowskiego, używa domestykacji, a więc dosyć często zmienia nazwy własne, tak aby były bliskie odbiorcom francuskim. Wersja włoska natomiast znajduje złoty środek, czerpiąc z każdej strategii po trochu. Jak to wygląda w praktyce? Widać to na przykładzie nazwiska Tom Marvolo Riddle, które po poruszeniu różdżką przez Harry’ego staje się: I am Lord Voldemort. Ta gra słowna okazała się nie lada wyzwaniem, któremu nie każdy tłumacz dał radę sprostać. Polkowski w duchu egzotyzacji postanowił zostawić całą frazę w języku angielskim. W wersji francuskiej powstał Tom Elvis Jeduzor – Je suis Voldemort, którego imię przywodzi na myśl Elvisa Presleya. Ta całkowita zmiana jest przykładem udomowienia, z którego Ménard często (i chętnie) korzysta. Jak zauważają krytycy, najlepszą wersję zaproponowała tłumaczka włoska, Marina Astrologo, tworząc Tom Orvoloson Riddle – Son io Lord Voldemort. Ta propozycja jest niewątpliwie najbardziej udaną próbą przekładu gry słownej, gdyż nie emanuje sztucznością (jak to robią powyższe propozycje).

Francuzi czekają na list z Poudlard

Te różnice w wyborze strategii tłumaczeniowej widać także na przykładzie nazwy Hogwarts. Polkowski zachował jak mógł tę nazwę własną, nieco ją spolszczając, co dało w rezultacie Hogwart. Francuzi jednak znają tę szkołę dla czarodziejów pod nazwą Poudlard. Ménard całkowicie zaadoptował to słowo, nie zostawiając nic z wersji oryginalnej (nawet podobnego sensu). Nie oznacza to, że Poudlard nie ma żadnych podobieństw do Hogwartu. Trzeba przyznać, że Ménard bardzo dobrze poradził sobie z odszyfrowaniem ukrytych znaczeń w słowie Hogwarts. Przykładem może być hog, który po angielsku oznacza wieprza, natomiast lard w języku francuskim to słonina. Jeśli chodzi o drugą część słowa, to wart po angielsku oznacza brodawkę i stąd wzięło się poud (pou po francusku oznacza wesz). Według tłumacza słowo to miało najlepiej nawiązywać do verrue
(z francuskiego brodawka).

Na powyższych przykładach widać, że nie ma jednoznacznego przepisu na najlepsze tłumaczenie. Każdy tłumacz książek o przygodach Harry’ego Pottera wybrał inną strategię przekładu, co sprawiło, że wszystkie wersje językowe różnią się od siebie i wnoszą do świata stworzonego przez J.K. Rowling coś nowego. To, jakich wyborów dokona tłumacz oraz dlaczego posłuży się daną strategią, zależy od wielu czynników, takich jak kultura, możliwości językowe oraz samo podejście tłumacza do języka.

(A. J.)


Pomożemy w tłumaczeniu.Zadzwoń